Ola, Zuzia i Helenka

Olę znam od… dziecka. Mieszkałyśmy w tym samym bloku, odwiedzałyśmy się nawzajem dopóki Ola nie przeprowadziła się rodzicami do innego mieszkania na inne osiedle – wtedy wydawało mi się, że mieszka na końcu świata, nie miałam do niej tych paru schodków do góry do pokonania. Ale były listy… o tym co u nas, jak sie mają nasze pluszaki ;-), co dostałyśmy od Mikołaja, jak nam w szkole. Jak to z listami bywa, przychodziły i wychodziły coraz rzadziej, aż wkońcu przestały. Spotkałyśmy się ponownie w tej samej szkole średniej, potem na praktykach w liceum (obie studiowałyśmy wtedy germanistykę). I tak od kontaktu do braku kontaktu dotarłyśmy do etapu macierzyństwa.Wspólne spacery, pogaduchy, mimo, że dzieli nas troche kilometrów. Facebook trochę ułatwia nam utrzymanie kontaktu, ale myślę, że i bez niego pamiętałybyśmy o sobie, że gdzies tam los krzyżuje co chwila nasze drogi…od malucha…

No ale ja tu miałam nie o tym ;-). Bo chciałam napisać, jakie cudowne córki ma Ola. Zuzka (prawie w wieku mojego Stasia) i Helena (prawie w wieku mojego Jasia). Kiedyś wybrałyśmy się z aparatem na spacer…. 🙂 Myślę sobie teraz, przy pisaniu tego posta pare lat po tej sesji, że najwyższa pora powtórzyć ten spacer… A wiosna juz niedługo.

Post by Inga Markert

Comments are closed.